Jestem właśnie na konferencji naukowej. Myślałem, że odpocznę -- ale internet nie pozwala. Napotkany przeze mnie naukowiec z Europy, dowiedziawszy się, że jestem z Polski, wyraził swój stosunek na temat naszego kraju. Boi się jechać do Polski, bo tam panuje obecnie nacjonalizm i antysemityzm. Jak widać donosy na Polskę robią swoje. Nawet wśród ludzi nauki.
Media na zachodzie informując o wizycie książęcej pary w Polsce, przypomniały przy okazji o “polskich obozach koncentracyjnych”. Tym razem polskim obozem okazał się Stutthof. Rozeznanie lewicowych redaktorów w historii Polski jest generalnie takie samo jak rozeznanie w tym, co się obecnie dzieje w polskiej polityce. Mimo tej ignorancji na temat polskich spraw redaktorzy i politycy zachodni mają czelność nas pouczać. Polacy wymordowali 3 miliony Żydów, a teraz ponownie próbują przywrócić ustrój nazistowski. Taka narracja powoli utrwala się w zachodnich mediach. Jest to rezultat wynoszenia polskich spraw za granicę i jak na razie, jedyny realny owoc zaciętej walki “polskiej opozycji” o “demokrację”.
Ale opozycja liczy na więcej. Dzięki systematycznym podszeptom z Polski, coraz więcej jest głosów w zachodnich mediach, że wszystko to bardzo źle wróży polskiej gospodarce, że Polsce należy obniżyć ratingi i wprowadzić sankcje gospodarcze. To spowoduje odwrót inwestorów. Gdy Polacy odczują rządy PiS we własnych kieszeniach, to przestaną popierać populistyczno-nacjonalistyczny reżim. Polaków trzeba nauczyć rozumu odpowiednimi karami. Coraz więcej europejskich polityków ma taki stosunek do Polaków.To jest właśnie gra Schetyny i Petru. A że przy okazji zniszczą wizerunek Polski na dziesiątki lat, to mają gdzieś.
