jan mak jan mak
5479
BLOG

Czy w Polsce skończył się postkomunizm?

jan mak jan mak Polityka Obserwuj notkę 131

Gdy wczoraj słuchałem w TVN-ie Frasyniuka, debatującego z red. Pochanke i prof. Friszke o tym, jakim to wybitnym polskim bohaterem  jest Lech Wałęsa, gdy zobaczyłem z jakim przestrachem w oczach próbują ratować ten swój walący się właśnie świat, z jakim sekciarskim zacięciem nie chcą dostrzegać tego, co już widać gołym okiem, jak się wzajemnie pocieszają i umacniają we wspólnie wyznawanym fałszu – to pomyślałem, że właśnie zaczynają się dziać rzeczy nieodwracalne. Coś się definitywnie kończy. I tym czymś jest postkomunizm.

Miała rację pani Joanna Szczepkowska wypowiadając swoje słynne słowa, o tym że 4 czerwca 1989 roku skończył się Polsce komunizm. Ale nie dodała, że w jego miejsce byli komuniści w porozumieniu z częścią solidarnościowych elit wprowadzają teraz „postkomunizm”. Podobnie jak poprzedni system, zwany potocznie przez Polaków „komunizmem”, nowy system też oparty był na pewnej formie demokracji, przy czym obecnie w znacznie większym wymiarze, pozwalającym zadowolić wymagania znacznej części społeczeństwa. Nowy system wprowadził też elementy kapitalizmu, głównie po to, żeby byli komuniści mogli się uwłaszczyć na postkomunistycznym majątku. Bardzo ważnym elementem nowego systemu było dopuszczenie do udziału we władzy polityczno-ekonomicznej części solidarnościowych elit, rzekome porozumienie wszystkich Polaków, potrzebne do stworzenie odpowiedniego kamuflażu nie tylko przed społeczeństwem, ale też przed zagranicą. Coś co najbardziej łączyło nowy system z poprzednim to było założycielskie i wszechobecne kłamstwo – orwellowski aparat propagandy, tym razem nieco subtelniejszy, łatwiejszy do prowadzenia w warunkach pewnych wolności udzielonych obywatelom, ale kontrolowany przez starych doświadczonych towarzyszy.

Ukrywanie przez społeczeństwem przez lata, że czołowi liderzy solidarnościowej strony „porozumienia” to w wielu przypadkach agenci bezpieki, jest najwymowniejszym symbolem tego założycielskiego kłamstwa.

System ten, który wielu dość szybko przejrzało jako atrapę demokracji, który momentami zdawał się walić, przetrwał, o zgrozo, ponad ćwierć wieku! Czasami ludziom udawało się zajrzeć za kulisy tej atrapy, a to żeby zobaczyć Urbana, Michnika i Olejnik w szczególnej komitywie, a to żeby podziwiać małpki wypijane przez szefa bezpieki ze swoimi agentami, nocną zmianę, albo jakieś niejasne walki buldogów pod dywanem, jak przy aferze Rywina. Były też niewyjaśnione morderstwa najbardziej znanych osób, z szefem policji na czele, niejasne samobójstwa, nad którymi propagandowa machina przechodziła do porządku dziennego.

Straszne jest, że system ten wessał w swoje tryby często przyzwoitych i całkiem mądrych ludzi. Tak jak za komuny część pozostałych nam po wojnie elit intelektualnych dała się uwieść czerwonej zarazie, tak i tutaj siła przyciągania, obietnica uczestniczenia w elicie w taki czy inny sposób okazała się dla wielu ludzi zniewalająca. Na nową elitę, bardziej wolną i lepiej sytuowaną, pasowano przede wszystkim tych, którzy za „elity” robili już w komunie. To oni uwiedzeni nową perspektywą, nie pozwolili w swej masie uczonych, sędziów i artystów na żadną lustracje i dekomunizację – jedni w obawie ujawnienia podłości, których sami dopuszczali się pod komunistyczna władzą, inni w obawie wyjścia na jaw nawet drobnych grzeszków, a jeszcze inni, bo się po prostu dali uwieść mirażom, i teraz zawzięcie nie chcą się do tego przyznać, że mogli być aż tak głupi. 

Wielu, dla których z braku lustracji i dekomunizacji system był w sposób oczywisty zgniły od podszewki, który zajeżdżał stęchlizną na każdym kroku, których mierziło promowanie miernot moralnych, i spychanie w niepamięć prawdziwych bohaterów – wielu poddało się rezygnacji. Może tak już musi być, że na wierzch zawsze wypływa szumowina? Pewne minimum wolności pozwalało na realizowanie się poza systemem. Ale byli tacy, którzy bohatersko walczyli, znosząc oszczerstwa i razy, Anna Walentynowicz,  Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Gwiazda, Kornel Morawiecki, i wielu, bardzo wielu innych prawdziwych bohaterów Solidarności oraz nowych bohaterów walki z kłamstwem postkomuny, których nazwiskom, mam nadzieję będzie teraz powoli przywracany należny im blask.

Nie wiem jak zostaną zważone zasługi i winy Wałęsy, ale niewątpliwa jest wielka zasługa Wałęsy w tym, że postkomunizm utrzymał się w Polsce aż ponad ćwierć wieku! I tego mu naród nie zapomni. Mam nadzieję, że teraz zacznie być odkrywana prawdziwa historia Solidarności, i jej największy fenomen, jakim jest udział tak wielu ludzi w czynnym oporze przeciwko komunistycznej władzy, odnowienie relacji międzyludzkich, odnowienie polskiego ducha poświęcenia się dla dobra wspólnego. Na tym należało budować nowa Polskę. Na tym należy teraz od nowa zacząć.

Nie wiem czy mogę już ogłosić, że 25 października 2015 roku skończył się w Polsce postkomunizm. Poczekam. Bo przecież ciągle są w Polsce, i ten gen zdrady narodowej (nie oszukujmy się), i ci gorszego sortu (co sami takie brudne życie sobie wybrali), i ci zaczadzeni kłamstwem, którzy gotowi są bronić przegranej sprawy do ostatniego krzyku na ulicy i do ostatniej kartki wyborczej. Do napisania jest nowy „Zniewolony umysł” – żeby zgłębić ten fenomen społeczny. Póki co, cieszmy się coraz liczniejszymi oznakami prawdziwej wiosny!

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka