jan mak jan mak
3923
BLOG

Prowokacja czy manipulacja?

jan mak jan mak Polityka Obserwuj notkę 104

 

Część wyborców liczących na zmianę obawia się, że przed samymi wyborami służby czy układ biznesowo-polityczny dopuści się jakiejś prowokacji, która odwróci niekorzystne dla PO sondaże. Prowokacja jest ryzykowna – przed wszystkim dlatego, że nigdy do końca nie da się przewidzieć skutków społecznych prowokacji. Czasami może ona przynieść skutki odwrotne od zamierzonych, gdy nastąpi, coś co potocznie nazywa się “przegięciem pały”. Jest inny sposób: manipulacja sondażowo-medialna. Znacznie skuteczniejszy, jeśli ma się w ręku odpowiednie narzędzia. Czysto teoretycznie opiszę na czym ona polega.

 

W odpowiednim momencie, na przykład kilkanaście dni przed wyborami, zaczynają się niewielkie spadki sondaży dla lidera, i wzrosty dla partii promowanej. Tu trzeba mieć przynajmniej parę „zaprzyjaźnionych” (jak to ładnie określił Wajda) sondażowni, lub wystarczy paru ludzi na odpowiednich miejscach w tych sondażowniach. Komentatorzy – zawsze się znajdą tacy, co robią to „sami z siebie” – zaczynają mówić o spadku poparcia dla lidera sondaży (już na podstawie jednego sondażu). Jednocześnie uruchamia się proste zdarzenia, które mogą usprawiedliwić taki spadek poparcia.

 

Na przykład, wygrzebuje się jakieś stare wystąpienie Macierewicza na jakimś lokalnym spotkaniu z niewielką grupką, wycina się z kontekstu parę wypowiedzi, pakuje się do newsów i na paski, i zaprasza się komentatorów i polityków, żeby te wypowiedzi komentowali. Czyli, po chłopsku, z igły robi się widły. Paru ludzi ulokowanych na odpowiednich miejscach w "zaprzyjaźnionych" mediach wystarczy, żeby z byle igły zrobić widły.

 

Inne sondażownie, widząc zmiany, nie chcą zostać w tyle, na wszelki wypadek dostosowują się do wyznaczonego trendu i też odnotowują niewielki spadek poparcia (to jest po prostu bezpieczne, a przy tak słabej jakości wykonywanych sondaży, nawet racjonalne). Później, kolejny spadek, tylko o parę procent, żeby był wiarygodny, kolejne jakieś pseudo-wydarzenie, kolejne grzanie tematu w mediach, i część wyborców zaczyna zmieniać swoje preferencje. To się nazywa fachowo momentum effect.

 

Mamy już wyraźny trend. Mądrzejści komentatorzy zauważają trend. Nowe komentarze. Dystans w sondażach sie systematycznie zmniejsza! Rzeczywiste preferencje wyborców zaczynają dostosowywać się do tej zmiany. Wszystko działa na zasadzie wielokrotnego sprzężenia zwrotnego. Część wydarzeń jest manipulowana, część dzieje się dzięki dostosowywaniu się sondażowni, komentatorów i wyborców do nowego trendu. Rzeczywiste preferencje gonią sondaże.

 

Trzeba wybrać czas, tak żeby tuż przed wyborami partia promowana dogoniła prawie lidera. Wówczas jest dodatkowy efekt mobilizacji wyborców: jak pójdziecie do urn to może uda się nawet wygrać! To co wydawało się niemożliwe jeszcze dwa tygodnie temu, teraz jest w zasięgu ręki!

 

Wszystko opisałem tylko teoretycznie. Na wszelki wypadek. 

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka