jan mak jan mak
2183
BLOG

Jeśli nie druga Grecja, to co?

jan mak jan mak Polityka Obserwuj notkę 52

W PO wykluło się nowe hasło wyborcze: „Nie pozwolimy, żeby Polska stała się drugą Grecją”. Hasło kierowane jest do tych wyborców, którzy uważają się za rozsądnych i skłonnych ulegać argumentowi, że na więcej nas nie stać. Do takich należą oczywiście wszyscy ci, których prywatnie stać dziś na bardzo wiele (czyli bogatych), ale ulega też temu „apelowi do rozsądku” wielu biedniejszych.

Politykę uprawianą przez Tuska, i nieudolnie kontynuowaną przez Kopacz, można w wielu aspektach określić hasłem prostego min-max: minimum pracy, maksimum zysku (dla rządzących), minimum ustępstw, maksimum zaciskania pasa (dla społeczeństwa), minimum działania, maksimum pijaru. Ta polityka może nie gwarantuje, ale czyni wielce prawdopodobnym uniknięcie problemów Grecji, ale też czyni równie wielce prawdopodobnym pozostanie Polski na zawsze w grupie „biednych krajów europejskich”: takich gdzie część obywateli się urządzi, i osiągnie europejski poziom życia, ale znaczna większość pozostanie w sferze europejskiej biedy (tym pierwszym ta polityka się podoba, a tym drugim będzie się mówić „a popatrzcie jak ludzie żyją w Afryce”).

Więc alternatywa jaką proponuje PO jest taka: albo druga Grecja, albo drugiej kategorii Europa.

Czy nie ma innej możliwości? Oczywiście, że są inne możliwości. Na przykład: wejście na drogę zmniejszania różnicy między Polską i bogatymi krajami europejskimi. Odpowiednia polityka wymaga jednak więcej aktywności, zarówno w dziedzinie krajowej gospodarki, jak i w kontaktach z MFW i UE – trzeba wykazać większą stanowczość, większą inicjatywę, spowodować, mówiąc skrótowo, żeby rozwój gospodarczy (autostrady) nie kosztował w Polsce dwa razy więcej niż w Europie. Naturalnymi elementami takiej polityki są, bez wątpienia, zwiększenie kwoty wolnej od podatku i dodatki na dzieci, a także odwrócenie reformy emerytalnej (tak żeby Polacy nie musieli pracować do końca życia). Oczywiście musi to być połączone ze znacznym zwiększeniem gospodarności we wszystkich dziedzinach.

Czy to da się zrobić, czy się nie da, to inna sprawa. Podkreślę, że tu nie ma mądrych, ponieważ skutków poważnych zmian w gospodarce nie da się zasadniczo przewidzieć. Można przewidzieć, jaką będziemy mieli emeryturę, jeśli nic się w systemie nie zmieni (to proste obliczenia księgowe, i wynika z nich, że przeciętna emerytura będzie bliska głodowej), natomiast ekonomia ma zbyt małą zdolność predykcji, żeby przewidzieć, jakie będą skutki istotnych zmian systemowych.  (W szczególności, gdy emerytury będą głodowe, i nastąpi bunt społeczny, to też nie da się przewidzieć, co będzie potem, tak samo, jak nie sposób przewidzieć, co będzie po ewentualnym wyjściu Grecji ze strefy Euro).

Dlatego poważne pytanie dotyczące Polski, to nie pytanie o JOW-y, ale o to, czy chcemy nadal prowadzić bezpieczną politykę „zaciskania pasa społeczeństwu”, czy też wolimy zaryzykować bardziej aktywną politykę zmian i doganiania Zachodu. 

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka