jan mak jan mak
5155
BLOG

Kultura szczucia

jan mak jan mak Polityka Obserwuj notkę 130

 

 

Wybór Andrzeja Dudy na prezydenta Polski, nadzieje z tym związane, pozwalają uświadomić sobie, że wyzwanie stojące przed nowym prezydentem, i przed nami, śmiało można przyrównać do zadania uprzątnięcia stajni Augiasza. W tym wpisie skupię się jedynie na stanie polskich mediów i poziomie publicznej debaty. Nie wiem jak uzdrowić polskie media i polska politykę inaczej niż poprzez kompletną wymianę kadr, bez żadnej weryfikacji. Opcja ta niestety jest nierealna. Może więc uświadomienie sobie przez wszystkich zainteresowanych, że to, co rozwinęliśmy przez ostatnie 25 lat, to swoista „kultura szczucia”, posunie sprawę chociaż trochę do przodu.

Druga strona sporu, obrońcy tezy o „złotym okresie”, w jakim żyjemy, nie jest skłonna zaakceptować tezy, iż polskie media i publiczna debata tak dalece odbiegają od zachodnich standardów, że możemy mienić się co najwyżej pół-demokracją. Może przekona ich fakt, że wszystkie największe media w Polsce uchodzą w dość powszechnej opinii za „szczujnie”.  To określenie, o ile się nie mylę, wymyślił ktoś najpierw dla „Gazety Wyborczej”. Później objęło TVN, telewizję publiczną, by zostać przejętym przez obrońców III RP, którzy zaczęli używać go w stosunku do portalu wPolityce, tygodnika wSieci i Telewizji Republika. W sumie największe i najbardziej opiniotwórcze media w Polsce są uważane przez olbrzymie rzesze czytelników i widzów za szczujnie. Chciałbym się oburzyć na tak niesprawiedliwy osąd, ale nie umiem, bo w stosunku do każdego z wymienionych mediów, coś w tym jest. Myślę, że jeśli naprawdę chcemy „dobrej zmiany”, jeśli naprawdę dobrze życzymy misji Andrzeja Dudy, to trzeba uderzyć się też we własne piersi.

 

Zacznę więc od siebie. W latach 1982-89 brałem udział w szczuciu jako redaktor pisma „Solidarność Walcząca”. Mam coś na swoje usprawiedliwienie. Przewaga komuny była tak olbrzymia, przemoc tak naga, że nie było ani czasu, ani możliwości na racjonalną dyskusję i przekonywanie do swoich racji. Uprawialiśmy propagandę, prostą jak cep. Chodziło o podtrzymanie ducha w narodzie, o utrzymanie tlącego się ognika wolności. Moja retoryka nie wiele się wówczas różniła od tej uprawianej przez kolegów z Tygodnika Mazowsze czy tygodnika Kos. Sądziłem, że tak czy inaczej, łączy nas wspólny cel. I wspólne idee.

W roku 1989 uznałem, że moja misja jest zakończona. Teraz wolną prasę niech tworzą fachowcy, prawdziwi dziennikarze, a nie tacy amatorzy, jak ja. Było więc dla mnie sporym szokiem zorientowanie się, że kolega Michnik nadal szczuje. Pal sześć, myślałem sobie, może komuna trzyma się jeszcze tak mocno, że trzeba jeszcze trochę pociągnąć z tą pracą propagandową. Gdy jednak zauważyłem, że kolega Michnik zaczyna szczuć na kolegów z podziemia, na antykomunistów, gdy przy pomocy szczucia zaczyna tworzyć swoją nową Polskę – już tylko swoją, bo dla mnie obcą – wówczas zrozumiałem, że sprawy idą w złym kierunku. Zamiast demokracji mamy jakąś nowa bolszewię, a na dodatek hunwejbini Michnika właśnie mnie i moich kolegów wyzywają od bolszewików (to akurat dla bolszewickiej mentalności typowe, po dziś dzień).

 

Zanim uderzę w piersi braci Karnowskich i kolegów z Telewizji Republika, chcę wyraźnie zaznaczyć, że bynajmniej nie dołączam do grona tych, którzy za miarę obiektywizmu uważają postrzeganie wszystkiego w sposób symetryczny (dawniej wyrażało się to symbolicznie frazą "a w Ameryce biją murzynów"). Bynajmniej nie uważam obecnej sytuacji za symetryczną. 

Nie można uznać, że szczucie płynące z TVN, TV Publiczna i pół Polsatu równoważone jest przez szczucie TV Republika i niereligijnych audycji TV Trwam. Nie można na jednej szali położyć  GW, Newsweek, i Wprost, a na drugiej raczkujące  "wSieci". To że w internecie samo "wPolityce" bije już GW., Onet i naTemat to już inna sprawa, i znamię nadchodzących czasów. Problem w tym, że w wymienionych mediach dominująca jest "kultura szczucia". 

Niezwykłe zasługi w rozwoju naszej kultury szczucia i uruchomienia "przemysłu pogardy" położył Donald Tusk i nikt mu w tej dziedzinie nie dorównuje, a wszelkie rekordy szczucia  i plucia w polityce pobił Stefan Niesiołowski (desygnowany przez Tuska na wicemarszałka polskiego parlamentu, i tak chętnie zapraszany przez "zaprzyjaźnione media"). Próba porównywania ich z Jarosławem Kaczyńskim, z prof. Pawłowicz, czy Jackiem Kurskim to owa wspomniana już bolszewicka taktyka odwracania znaczeń i przypisywania wrogowi przede wszystkim własnych grzechów. 

Nikt w Polsce nie jest chyba tak różny od wizerunku, który wykreowały mu media, jak Jarosław Kaczyński. Zaświadcza o tym poseł Gowin, który jako jeden z niewielu polskich polityków skutecznie oparł się modzie na szczucie i obrażanie politycznych przeciwników. Z kolei Jacek Kurski przy Niesiołowskim to inteligentny, błyskotliwy i kulturalny człowiek, któremu tylko od czasu do czasu zdarza się "przegiąć pałę". Sytuacja jest zupełnie asymetryczna.

 

To powiedziawszy, z przykrością muszę stwierdzić, że zarówno bracia Karnowscy, jak i czołowe postaci Telewizji Republika rozwijają twórczo naszą demokrację w kierunku kultury szczucia. Owszem, korzystam z portalu wPolityce często, ale zazwyczaj czytam tylko tytuły -- wiem co będzie w środku: propaganda i język, którego nie lubię (i nie potrzebuję). Czytam tytuły, żeby się dowiedzieć, czy coś ciekawego się nie wydarzyło. Jest kilku autorów (Zaremba, Skwieciński i Mazurek), którzy zachowują ceniony przez mnie umiar -- już dla nich samych warto wPolityce przeglądać. Młodsi, niezwykle utalentowany Feussette, Michał i Jacek Karnowscy, nie oparli się pokusie uprawiania propagandy i szczucia na przebrzydłych reprezentantów reżimu. Rozumiem, że mają takie same wytłumaczenie jak ja w stanie wojennym. Rozumiem też nawyk (pewnie w moich aktualnych tekstach na S24 da się też odkryć przejawy szczucia). Ale wiem -- że czas z tym skończyć. Właśnie teraz, gdy wygrał Andrzej Duda.  

Wyobrażam sobie, że można by próbować zorganizować jakiś Kongres Mediów na rzecz Demokracji, gdzie wszyscy, którym leży na sercu poprawa polskich mediów i stanu debaty politycznej w Polsce spotkaliby się i ustanowili jakieś przymierze dla przyszłości, jakieś zasady, zgodnie z którym pewne zachowania przestałby być tolerowane w głównym nurcie. Chciałbym, żeby moi ulubieni redaktorzy TV Republika i pisma wSieci spotkali się tam z takimi postaciami mainstreamu jak Gawryluk, Ziemiec, Rymanowski, czy Piasecki i zawarli przymierze na rzecz dobrej zmiany w mediach -- definitywnego odejścia od "kultury szczucia" Nie wiem czy owi dziennikarze się na to odważą, czy redakcje mainstreamowe pozwolą owym dziennikarzom spotkać się z innymi,  -- ale uważam, że trzeba spróbować. Konkretna propozycja powinna paść -- ze strony prawej.

Do tego można by też zaprosić paru blogerów -- bo drodzy autorzy Salonu 24 -- przejrzyjmy swoje teksty...  i skończmy ze szczuciem. 

P.S. Życie dopisuje puenty. Właśnie Pani Kopacz powiedziała, że PO zatrudniła 50 hejterów, a docelowo ma być 100, którzy będą krytykować w sieci PiS i Dudę. 

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka