jan mak jan mak
788
BLOG

Washington Times porównuje do katastrofy smoleńskiej!

jan mak jan mak Polityka Obserwuj notkę 14

NORMALNYM ludziom tragedia samolotu malezyjskich linii lotniczych kojarzy się w sposób naturalny z katastrofą smoleńską. Temu oczywistemu faktowi próbują zaprzeczyć wystraszeni polscy politycy, spolegliwi komentatorzy, i nie wiem czym motywowani blogerzy na S24. Teraz będą zmuszeni uznać, że do grona "psychicznie chorych, owładniętych nienanawiścią" dołączyła redakcja  The Washington Times - kto umie niech sobie sam przeczyta (jest także omówienie w wPolityce.pl). Porównanie pojawiło się też w programie Turning Point kanadyjskiej telewizji  (na co zwrócił uwagę bloger Cinka2) i zapewne w innych miejscach, chociaż sprawy polskie są dla tamtej publiczności prawie obce.

Ja przy tej okazji chciałem podkreślić dwie rzeczy. Jest tu sprawa emocji i logiki. Tym, którzy naprawdę przeżyli tragedię smoleńską, tragedia malezyjskiego samolotu w naturalny sposób przywołuje tamtą traumę. Czy wypada od tym pisać wobec nowej tragedii? Ktoś może uważać, że nie wypada, ale nie może zabronić pisania tym, którzy uważają inaczej, którzy chcą swoim naturalnym emocjom dać upust na piśmie. Oni z pewnością bardziej przeżyli katastrofę smoleńska, niż ci, którzy uważają, że o katastrofie smoleńskiej należy milczeć. 

I sprawa logiki. Siłą rzeczy, pod takimi wpisami wraca nierozstrzygnięta dyskusja o przyczynach katastrofy smoleńskiej. To że zachowanie rosyjskiej strony jest tu zupełnie analogiczne, nie implikuje, oczywiście że przyczyny były analogiczne. Ale stwarza jednak dodatkowy argument  Rosjan są zdolni do spowodowania katastrofy cywilnego samolotu. Pojawiają się ponownie szczegółowe argumenty dotyczące spraw technicznych, lotniczych, skrzynek, itd.

Być może jeśli ktoś ma rzetelne rozeznanie w tych sprawach, jest w stanie, na podstawie tych szczegółowych analiz, ocenić ich wiarygodność i mieć większe przekonanie co do jednej lub drugiej hipotezy. Nam, niespecjalistom, pozostaje zdrowy rozsądek i logika. A te mówią tyle. Z jednej strony matactwa, oszustwa, kłamstwa i rzekomy prawdziwy w końcu raport. Z drugiej strony ustalenia komisji Macierewicza poniewierane bezlitośnie i manipulowane przez sprzyjające rządowi media. Obraz jest jednoznaczny: jedna strona jest zupełnie niewiarygodna, druga ma bardzo ograniczony dostęp do dowodów i do prezentacji swoich ustaleń. Na żadną rzetelną konfrontację argumentów (choćby na konferencję zaproponowaną przez prof. Kleibera) rząd nie wyraził zgody. Dlaczego?

Można by mimo braku wiedzy wysunąć jeszcze cały szereg sprawdzalnych argumentów, ale wystarczy tylko jeden. Anonimowy specjalista od lotnictwa użył w dyskusji ze mną jako argumentu, że czarne skrzynki Tupolewa były badane wielokrotnie centymetr po centymetrze, i niewątpliwe dla fachowców ustalenia są …takie i takie. Moja odpowiedź brzmi: a ziemia na miejscu katastrofy była przekopana na metr wgłąb… Tak poinformowała nas najwyższa przedstawicielka władz państwowych, która nadal pełni swoją wysoką funkcję. Czy nie rozumiecie, że wobec tego faktu wszelkie inne wasze argumenty nic nie znaczą!? Jeśli łże wasz najwyższy przedstawiciel, to mam prawo podejrzewać, że łżecie wszyscy na każdym kroku. 

Katastrofa smoleńska pozostaje niewyjaśniona i tylko można mieć nadzieję, że kiedyś, gdy demokracja w Polsce zbliży się do zachodnich standardów, podjęte zostanie śledztwo, któremu opinia publiczna będzie mogła zaufać. Na razie mamy tylko tragedię malezyjskiego samolotu i skandal ze śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej. I te rzeczy same proszą się o porównanie.

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka